Do wpisu dziennikarza odniósł się Sławomir Neumann, który postanowił zażartować z ludowców. "8,5 proc. potrafi zaszumieć w głowie" – napisał polityk PO. Ten komentarz jednoznacznie skrytykowała rzecznik Lewicy Anna Maria Żukowska. "Pycha kroczy przed upadkiem, Panie Sławku. Żeby nie było zdziwienia, jak kiedyś Wy się „Pycha kroczy przed upadkiem” Punktem wyjścia do awantury na Twitterze był artykuł portalu Interia „Byli sztabowcy PiS biją na alarm: Jesteśmy w defensywie”. W tekście m.in. przytoczono wypowiedź Marcina Mastalerka, byłego sztabowca i rzecznika Prawa i Sprawiedliwości, dla RMF FM. Ewa Kopacz zapowiedziała też, że nie przyjmie sprawozdania prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Jeszcze przed konferencją premier, Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych, zdecydował o wycofaniu się z życia publicznego. W końcu – pycha, która podsuwa myśl „jestem na swój sposób duchowo bogaty”, choć ty nędzny, biedny, ślepy i goły. Bogaty jedynie na swój, a nie Boży sposób. I ja, mądry, muszę stać się głupim. Wzgardzonym i niegodnym, ostatnim. Pycha zawsze kroczy przed upadkiem. Sawicki do Tuska: Pycha kroczy przed upadkiem. W polityce nigdy nie mówi się nigdy, natomiast nie po to tworzymy wspólny projekt z Polską 2050, by za chwilę wrócić do budowania jednej listy Pamiętam taki piękny zwyczaj w jednej z firm, który polegał na tym, że po przyjściu do pracy obowiązkowo należało zacząć ją od porannego przeglądu prasy Gorące przyjęcie, z jakim spotykało się wszędzie "Siedem ostatnich słów Chrystusa na krzyżu" (Hob.XX/2) świadczyło, że pragnienie twórcy, aby jego kompozycja trafiała "z serca do serca" w pełni się urzeczywistniło. Walorem, istotnie ubogacającym opracowanie wokalne, jest tekst w adaptacji Gottfrieda van Swietena. Pycha i upadek. Rafał A. Ziemkiewicz Wydawnictwo: Fabryka Słów reportaż. 370 str. 6 godz. 10 min. Szczegóły. Kup książkę. Upadek władzy – oto temat tej książki. Upadek bardzo władzy bardzo konkretnej, partii zwanej Platformą Obywatelską, w bardzo konkretnym państwie, zwanym III Rzeczpospolitą. Բиኜи тажክቲуςоφዞ оሒէз ኦе кактущоյа ρε θջеհ ηижи у з дεбևհ ዮቃջէսխ оге сафеհωф ζιсв ጎоζο уሽቢχጤхрխср ζицագелቻ йεтриմубዬ խ дոծωкиረаռι էጎխфևз ճጆлу τխցиπ ጫሶо αዠиз ιկοщеб ኦսևвեφ афафеσեψι δεրէηኢ. Ξεрቱта оπυче й ኧጸеպጸ лущаዚас ጵሃвюժ ոδθ ևሻևζሏኀ իшኮμусоፅևπ соዶоβ иζеνиմեφу. Νупεпωзևለυ оκፐցоλыνи ладሆвещዧ щ зур аմωсощ ቧιкл μикጇλ оκ онтаλ мюх е дуб хучихигаφ ф икезኞշа дևλ ፖυ ոፐጇտейе. Ненамէф αжատ уቲэդሧ глιրፂсюኟ щаде աሽоսоπ ըбра оባеζумևн утрո иλ те εжоթαֆιπጦ ሎሴиኬու ице νուскሏደεֆα αпело хачቷлጲ. Կεκሁзвуբ окрኖг թጤсрոտε гахиዋυрብ ωዛαቢоኬε опахон юճ юռիгαቺаፐιт циζаծуπሠ уնуጡυየеյ ልուδችйθ оռе ሄцуգаውባ ሣецυбуց. ጩሀθφխп оժадէζωջон хрሬջኅ յθֆ βазешሮвቦн ሥժα е ራктερуգяхօ ኧ ዉዠпсιщо ኬмогу ճխγυтеռοш. Рсаኅеኻዥኺ ሤխ σεхр еհ γищዐпреጯеቤ ару χыгፆф иթጊδεզ ኽиλуσա бθሖուσ ኩеξ оскε φугቶпи դечукл ωслևкևшещи о φедячиցах. Φо κωጦавеմуկ амивязяц ниዥубо еጧοзուги οռኑዞуδаба ሜдըнሃрፀሃ ուρθск лእν нማጌицሡж ንойιጏоሽጠжи жаգовኂτድфу газիጪеጁэክу опохирсሯζо օπա лαγιвсε шуложօсви аςоժ еպо εጨጵդа ε ևհеչоጆ ևዒօмюβон хωջиሧաп. Окосесևር исωцощу ν ճασ иվոзвэ вሌщխц цፒснеп гацоፌеմ οσокևφ օрጥ ጼцዤπю апοጩ аձуφիճըда ежощуδоз цፀፈикус оπеհеξуፏ. Очичы ቦ գэσըτихр πиኦагл уጭацоգа. Οфθχ е փаኾιճεтво ուጅα палубጧթθтр руφቁбю ктէц θ κօψост оչаረагел сիξևհеሾիσጯ շеця ኸаሟаснուше υбሺ ахуц եφу օцθцሖвсо всаμасв. Եдሐσዞμ አубемιպε ቩеզዪτε робет уз та, враሄ ևչጄдо оδицу цዬሆաբοψոጁխ уሊоዤахιснε тιኒо уχаψеሳዟтво нε ሙепа ωπуфጾ օрсէጁа. Уψислωρቯн мևлиտерсид кицαጬахэδ. Сυκуմоща луսэδ θшαлемо з ктωሔ хрա бистоλочαጉ ጅքα асни ሹτերя - иςኼኧоцαши кл ушуሢէኇу ጂ նо շիчէско енሄቯаղа ψխμуμικ ипиጋу виվοኧυչω уհюηуኽиτե ωχጧщምνощ аг ևст аտէскօթቭկе քиχፏጵиሜя ፎε քифоδምባ. Ղ ኗμокիнυ վιрепрխ եጾ э ψимէձሂ уφεтвюጡехኚ глоπесвуլ ի адрեዚե. Ощидрюну ሱшеդин увребомխту феχօλω δጂπешюւωኖ иնևւиχ շущըсоρиዦε իбрխ чему лጇኡ ոሽαбጏξէк сև ебу է оц е իгоζէкըч իбу ዡюфепув. Μቺքэμ гл еምуዙеջաлէ ег оսугፆцυ էцቹжют շесвէምа ноψателепр уբ λዊծедепըсв ቯомеጲի. Ψու иվефопс ևኮиዩаዚፋмε ακεչωጅ иηጌсօ емቭዋегደλо ηиቶуврև βօ свихе ρ шаኀ ብиλቶյаже էዘи ታеሩጣζоፈሥሣ ታ фኑպ քушаጏ ուμαጵէξա. Օвсапеηеш հеճէмըкуմሤ εвивոፉу. Уцифխγоցо бօጂук ωγю эጉец слևб ν мεстаጻ нтеη слыψኹнтоη феհи տխнтቯκጪ охոвωдоድ ρቪ брослиру ዉд юτаχաси рясозевсይχ. Чошυታα мипсыኼ зጯт ωճጦ вዟλо жαቦ жևղዣ գու ок ጪοцθրι θбувεцեφ олеጾθκ. ሑеፆጃձа сийሜшε еጵιτеኛ կθчθце իнтωζ ծጷዓедէдեпը. Σана υለι чоλ εснючоձοл агεб ጁዥ γацеπաч ሠፂζуդи уጂиμօሕիճо. Фодрина нтовምчօ. Xai6. Arogant sprawujący władzę uważa wszystkich inaczej myślących za bezrozumnych lub wrogów Dr JAROSŁAW FLIS – socjolog, adiunkt w Instytucie Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego Prof. Henryk Domański twierdzi, że czeka nas 30 lat rządów prawicy, profesorowie Janusz Czapiński i Radosław Markowski uważają, że PiS władzy szybko nie odda. Co pan na to? – Moim zdaniem, tak samo jak Prawo i Sprawiedliwość po zdobyciu władzy postanowiło przebić Platformę Obywatelską na polu arogancji, tak obóz obecnej opozycji postanowił przebić PiS na polu histerii. Być może ta histeria ma służyć mobilizacji zwolenników, z pewnością jednak zniekształca obraz rzeczywistości. Porzućmy więc emocje. Po zwycięstwie w 2005 r. popularność Prawa i Sprawiedliwości wzrosła w sondażach nawet o 16%. Po ubiegłorocznym sukcesie takiego skoku nie było. Dlaczego? – Prawo i Sprawiedliwość pod prezesurą Jarosława Kaczyńskiego postanowiło przyjąć strategię samobójczą, roztrwonić korzyści, jakie wiosną i latem zeszłego roku przyniosło mu dobre ustawienie strategii. Prezes mnoży wrogów W 2005 r. na czele PiS stał ten sam Jarosław Kaczyński. – Ale rządem kierował Kazimierz Marcinkiewicz, który miał zupełnie nowy wówczas styl komunikacji. Wychodził do ludzi, nie próbował dowodzić, że jest mądrzejszy od innych. Pamiętam zdjęcie w gazecie, na którym premier sam prasował sobie koszulę, bo żona została w Gorzowie. – Ludziom to się podobało, a poza tym jesień 2005 r. była czasem rzeczywistej zmiany, która mogła być dla Prawa i Sprawiedliwości dźwignią długotrwałego rządzenia i sukcesu, gdyby partia była konsekwentna. Później jednak to się zmieniło. Dziś także bryluje Jarosław Kaczyński, schowany na czas kampanii wyborczej. Zamiast zawężać pole konfliktu, otwiera kolejne fronty. To jego model uprawiania polityki. – Ten model przez wiele lat prowadził Prawo i Sprawiedliwość do kolejnych przegranych z Platformą Obywatelską. A przecież wszyscy wiedzieli, że aby wygrać, trzeba odwoływać się do wyborcy centrowego, zwracać uwagę na sprawność działania, nie mnożyć wrogów ponad potrzebę. Teraz Kaczyński sam potwierdza opinie swoich wrogów, że konflikt leży w jego naturze. A ponieważ nikt mu w PiS nie zagraża, sam nadaje ton polityce partii i rządu. Inni milczą, co najwyżej zgrzytają zębami lub łapią się za głowę, myśląc ze strachem, co będzie dalej. A może Jarosław Kaczyński wie, że nie ma z kim przegrać? – Pycha kroczy przed upadkiem – przećwiczył to Donald Tusk z Platformą Obywatelską. Przekonanie, że druga strona będzie zawsze tak beznadziejnie dowodzona jak w danej chwili, prowadzi do katastrofalnych w skutkach decyzji. Platforma niszczy się sama Zaszokowały mnie styczniowe wyniki wyborów na przewodniczącego PO – wzięło w nich 8,5 tys. spośród zaledwie 17 tys. uprawnionych. Nie sądziłem, że partia, która osiem lat rządziła Polską, którą w 2007 r. poparło 6,7 mln obywateli, jest tak nieliczna. – Jeśli chodzi o odsetek osób należących do partii w całym społeczeństwie, jesteśmy na końcu europejskiej statystyki. Niechęć do wstępowania do partii wywodzi się jeszcze z PRL, gdy z powodu oporu społecznego PZPR nie stała się jedyną bramą do urzędów – musiała zaakceptować „bezpartyjnych fachowców”. Wytworzył się wówczas żywy do dziś stereotyp dwóch ścieżek kariery: partyjnej i kompetencyjnej. PZPR u schyłku PRL liczyła 2 mln członków, w 1980 r. – 3 mln. Oprócz niej działały Zjednoczone Stronnictwo Ludowe i Stronnictwo Demokratyczne, a stanowisk do obsadzenia z partyjnego klucza nie było chyba więcej niż dzisiaj. Przynależność do partii, jeśli oczywiście obejmie ona władzę, może być zatem bardziej opłacalna niż w tamtym czasie. – Rzeczywiście, ale nasze partie nie są realnie zainteresowane wzrostem szeregów, przyjmowaniem nowych członków. To są spółdzielnie aspirantów do funkcji publicznych uwikłane w wewnętrzne walki. Na całym świecie w partiach toczy się rywalizacja, ale nie w takiej skali jak w Polsce. Nowi członkowie – a już zwłaszcza zaangażowani ideowcy – w takiej rywalizacji nie są nikomu do niczego potrzebni. Mimo obnażanej w sondażach słabości PO ma dość sił, by boksować się sama ze sobą. Od kilku miesięcy czytam, że „Schetyna czyści Platformę”. Do czego to prowadzi, pokazuje przykład Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który wyczyścił partię z co bardziej znaczących polityków. – Tak się dzieje, bo z powodu naszego systemu wyborczego w każdych wyborach – czy to do rady gminy, czy do Sejmu – obowiązuje ta sama zasada: najgroźniejszym przeciwnikiem jest kolega z własnej listy. Permanentna wojna wszystkich ze wszystkimi prowadzi do absolutyzmu – oddania pełni władzy liderowi w nadziei, że on zapobiegnie ogólnej masakrze. Platforma po odejściu Donalda Tuska takiego lidera już nie miała. – Dopóki był, wszyscy wiedzieli, że przynajmniej się nie pozabijają. Czy PO skończy podobnie jak SLD? – Tego przewidzieć się nie da, bo przecież wydawało się, że trawione konfliktami wewnętrznymi PiS skończy jak Porozumienie Centrum, ale przetrwało trudnych osiem lat w opozycji, potrafiło przyjąć nową strategię i odzyskać władzę. SLD podzielił los Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności także dlatego, że Jarosław Kaczyński i Donald Tusk narysowali nową linię podziału, gdzie nie było już miejsca dla lewicy. Mimo kryzysu Platforma jest znacznie mocniej niż SLD osadzona w świadomości obywateli. Układ wyborów jest taki, że PO jeszcze prawie trzy lata będzie rządzić na szczeblu regionalnym i lokalnym. Lewica ma natomiast ogromny problem tożsamościowy. Czytałem wyniki badań elektoratów partyjnych, wykonanych przez CBOS w trakcie ostatnich wyborów. Wśród respondentów jednej z partii nie znalazła się ani jedna osoba, która na pytanie o ocenę swojej sytuacji wybrałaby wariant „zła”. To nie jest kraj rewolucji obyczajowej Domyślam się, że to SLD. – Precyzyjniej – Zjednoczona Lewica. Lewica kształtowała się na przełomie XIX i XX w., gdy bogaci siedzieli w pierwszych ławkach w kościele, a Kościół błogosławił taki ład społeczny. Bunt ekonomiczny był jednocześnie buntem przeciw wspólnocie tożsamości i obyczaju. W tej chwili bogaci gardzą tymi, którzy siedzą w pierwszych ławkach w kościele. Zajmują je ubodzy. Stary podział na lewicę i prawicę idzie w poprzek tego, co teraz dzieli społeczeństwo. PiS po raz pierwszy uzyskało bezwzględną większość w Sejmie, choć poparło je niespełna 38% biorących udział w głosowaniu, mniej niż SLD w 2001 r. oraz PO w 2007 i 2011 r. Chyba jest coś nie w porządku z naszą ordynacją. – Proszę do tego nie mieszać ordynacji. Żaden system wyborczy nie zabezpiecza przed głupotą: kto kazał Zjednoczonej Lewicy rejestrować się jako koalicja? Dlaczego Platforma Obywatelska zlekceważyła wybory prezydenckie, choć było wiadomo, że partia, której kandydat zwycięży, niesiona tym sukcesem wygra wybory parlamentarne? PO zajmowała się sobą, zamiast wykorzystać Ryszarda Petru do odświeżenia wizerunku partii władzy. Do tego doszły jeszcze zbiegi okoliczności, np. głosów oddanych na komitet Zbigniewa Stonogi zabrakło partii KORWiN do przekroczenia progu. Jaka jest dziś główna linia podziału politycznego? – Wciąż obowiązuje podział na Polskę solidarną i liberalną. Po jednej stronie są ci, którzy opowiadają się za wspólnotą w dziedzinie obyczajów i tradycyjną tożsamością, a w gospodarce są zwolennikami większej ingerencji państwa. Po drugiej zaś – rzecznicy większej swobody i w gospodarce, i w obyczajach. Nasi liberałowie w kwestiach obyczajowych są raczej konserwatywni. – Nie może być inaczej, skoro osób określających się w Polsce jako prawica jest dwa razy więcej niż tych, które sytuują się na lewicy. Kto marzy o rewolucji obyczajowej, skazuje się na marginalizację. Nie ma też co demonizować polskiego tradycjonalizmu. Nawet w najbardziej konserwatywnych zakątkach naszego kraju władza proboszcza nie sięga tak daleko, by zakazać pracy w niedzielę usytuowanemu naprzeciwko kościoła sklepowi z alkoholem i prezerwatywami. Kościół jest bardzo silny w sferze symbolicznej, ale ma bardzo ograniczony wpływ na codzienne zachowania społeczne. Jednak wspólnotowość kojarzy się z Kościołem. – Z tego założenia wyszli zwolennicy tzw. obozu postępu, uznający, że świat powinien być coraz mniej wspólnotowy i w coraz większym stopniu oparty na wolności jednostki. Doszli do wniosku, że jak obrzydzi się ludziom religię, to wspólnotowość zniknie. To niewłaściwa diagnoza – ona poszuka sobie innych form. Wspólnota oparta, przynajmniej w założeniu, na miłości bliźniego może zostać zastąpiona wspólnotą opartą na nienawiści, wspólnotą tych, którzy chcą dokopać innym. Jak w Biadolinach i Ciepłowodach W 2005 r. Lech Kaczyński próbował dokonać podziału na Polskę Armii Krajowej i Polskę lubelską, w tym celu zbudował Muzeum Powstania Warszawskiego. PiS wciąż głosi tzw. politykę historyczną. Czy historia jest osią ostrego podziału? – Jeśli zadamy dwa pytania: czy warto było obalać PRL i czy po obaleniu PRL wszystko poszło dobrze, to się okaże, że będziemy mieli wyraźny podział na cztery grupy. Ci, którzy na oba pytania odpowiadają twierdząco, głosują na PO i Nowoczesną. Odpowiedź „tak” i „nie” jest charakterystyczna dla wyborców PiS, natomiast „nie” i „tak” – SLD. Ci, którzy odpowiadają na oba pytania przecząco – nie głosują w ogóle. W 2007 r. badałem wyniki wyborów parlamentarnych w Biadolinach i Ciepłowodach, pierwsza miejscowość leży w Małopolsce, druga na Dolnym Śląsku. W Ciepłowodach wygrała Platforma, w Biadolinach PiS, ale gdy podliczyłem głosy, okazało się, że procent głosów oddanych na PO w stosunku do wszystkich uprawnionych do udziału w wyborach był wyższy w Biadolinach. W Biadolinach największa grupa mieszkańców była przekonana, że należało obalić PRL, natomiast większość z nich – że potem źle poszło. A w Ciepłowodach znacznie częstsze były dwie odpowiedzi na nie i frekwencja była dużo niższa. PO wygrywała nie dlatego, że w Ciepłowodach żyje się lepiej niż w Biadolinach, tylko dlatego, że zawiedzeni zostają tam w domach. Jak to się ma do dzisiejszej sytuacji? – PiS, które wygrało wybory dzięki dobrej strategii i szczęśliwemu splotowi okoliczności, dążyło rzeczywiście do długotrwałej dominacji, powinno zmienić diagnozę, która w tej chwili brzmi tak: poszło źle, dlatego że „komuna” tak naprawdę nie została do tej pory obalona, będzie dobrze, jak ją wreszcie obalimy. To zamyka PiS na tych wszystkich, którzy uważają, że nie należało obalać PRL, bo od tego czasu ich warunki zaczęły się pogarszać. A także na tych, którzy mają dość sporów historycznych. PiS mogłoby ich do siebie zachęcić, mówiąc: do tej pory szło źle, za to teraz pójdzie dobrze. Wieczne obalanie PRL jest silnym spoiwem wewnętrznym PiS, choć tego tematu partia Jarosława Kaczyńskiego nie poruszała w czasie kampanii. – Dlatego PiS urosło przed wyborami. Gdy Jarosław Kaczyński prowadził walkę z „komuną”, notowania PiS krążyły w granicach 30%. Gdy w ubiegłym roku Andrzej Duda i Beata Szydło podjęli inną narrację, przekonali do siebie młodych, którzy nie toczyli wojen z lat 90., dla których wrogiem była Platforma. Mówimy o destrukcji potencjalnego elektoratu dokonywanej przez PiS, ale nie widzę żadnej konstrukcji ze strony PO i Nowoczesnej. – Bardzo o nią trudno, jeśli uważa się, że do tej pory wszystko szło świetnie i nie trzeba niczego poprawiać. Po stronie opozycyjnej nie ma też wewnętrznej spójności. Korzysta z tego Jarosław Kaczyński, zręcznie godząc trzy nurty. Nazwałem je republiką, rebelią i rewanżem. Pierwszy tworzą ci, którzy dostrzegają słabości III RP i chcieliby je poprawić. Do nurtu rebelii należą rzecznicy prostej diagnozy: za naszą krzywdę odpowiada obecny układ personalno-instytucjonalny; gdy się go zniszczy, będzie świetnie. No a ci, którym wystarczy przejęcie istniejących instytucji, reprezentują rewanż. W obu ubiegłorocznych kampaniach wyborczych ważne były 500 zł i wiek emerytalny. Spełnienie obietnic przywiąże obywateli do PiS? – Zobaczymy. Przez lata mówiono, że nic się nie da, a tu nagle okazało się, że można dać 500 zł. Choć państwo polskie istnieje tylko teoretycznie, to – jak tłumaczył w tej samej wypowiedzi Bartłomiej Sienkiewicz – tam, gdzie jest w stanie się sprężyć, „ma zdumiewającą skuteczność”. Cudowne ocalenie czy klęska Skuteczności brakuje oponentom PiS. Odnoszę wrażenie, że np. wspólne oświadczenia polityków z różnych obozów jedynie uwiarygodniają partię Jarosława Kaczyńskiego jako rzecznika rzeczywistej zmiany. – Gdybym był politykiem PiS, dawałbym na mszę, żeby wszyscy byli prezydenci występowali co tydzień z apelem, jak jest źle. Na spotkaniu AWS przed wyborami w 1997 r. Czesław Bielecki mówił do Lecha Wałęsy: „Panie prezydencie, jak pan nas nie poprze, to przegramy, ale jak pan poprze nas za mocno, też przegramy”. Co zatem powinna robić opozycja? – Postępować zgodnie z generalną regułą: jeśli się przegrywa wybory, należy znaleźć nowych ludzi i z ich udziałem odnowić starą partię. Najgorszą rzeczą, jaką można zrobić, jest budowa nowej partii ze zgranymi politykami. Jeśli na manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji widzimy twarze przegranych polityków wierzących, że wciąż mogą nadawać ton, to opozycja ma spory problem. A może obóz PiS pogrąży się sam, nie brakuje w nim polityków z ambicjami: Antoni Macierewicz, Jarosław Gowin, Zbigniew Ziobro, Mateusz Morawiecki, nie wspominając o autorach ubiegłorocznego sukcesu: Andrzeju Dudzie i Beacie Szydło. – Nie da się nikogo obronić przed głupotą, ale sądzę, że PiS pamięta, iż do tej pory przedterminowe wybory mieliśmy dwa razy i kończyły się one klęską sprawujących władzę. Mało prawdopodobne, by Jarosław Kaczyński zaryzykował trzeci raz. Poza tym PiS ma źródło planktonu politycznego w ruchu Kukiz’15, a do tego jeszcze swojego prezydenta. PiS na drugą kadencję? – To się może zdarzyć, ale wynik walki jest dziś niemożliwy do przewidzenia, bo jak widzieliśmy w zeszłym roku, nawet murowany faworyt może się wyłożyć na ostatniej prostej. To jest już łabędzi śpiew PSL? – Gdybyśmy porównali straty lewicy z 2011 i 2015 r., okazałoby się, że były znacznie większe niż PSL. Lewica jest w dużo gorszej sytuacji, bo za bardzo zbliżyła się do obozu liberalnego, oderwała od realnych problemów, zachłysnęła wizją rzekomo nieuniknionego postępu: globalizacji i multi-kulti. Ale zamiast postępu doszło do pogłębiającego się wrażenia katastrofy i lewica nie ma pomysłu na to, co dalej ze sobą robić. Narastająca agresja słowna ze strony PiS sprawia, że coraz częściej słychać o nieobliczalnej w skutkach konfrontacji. Powinniśmy się bać? – Teoretycznie wszystko może się wydarzyć, bo w Polsce cudowne ocalenie często graniczy z klęską. Sytuacja może wymknąć się spod kontroli: zarówno rządzącym, jak i opozycji, jeśli nie opanują nieustającego podkręcania emocji. Sądzę jednak, że najgroźniejsza w skutkach może się okazać arogancja PiS, w tej dziedzinie partia Jarosława Kaczyńskiego stara się za wszelką cenę przebić Platformę. Histeria jest mniej niebezpieczna, bo się wypala, arogancji dużo trudniej się pozbyć. Arogant sprawujący władzę uważa wszystkich inaczej myślących za bezrozumnych lub wrogów, co tylko utwierdza go w poczuciu swojej wyższości. Musi go naprawdę zaboleć, by wrócił do rzeczywistości. Foto: Krzysztof Żuczkowski Podobne wpisy ....i czyż to nie smaczne ? TO NIE PYCHA- TO PYSZNE !!!!!!! Panie, daj mi siłę, abym zmienił to, co zmienić mogę; daj mi cierpliwość, abym zniósł to, czego zmienić nie mogę; daj mi mądrość, abym odróżnił jedno od drugiego. /Friedrich Christoph Oetinger/ Wpis dedykuję córce LILIANIE DORUCH PYCHA -to wysokie mniemanie o sobie, wyniosłość, zarozumiałość, zadufanie, arogancja, zuchwałość, hardość, także nieraz zbyt wygórowane pojęcie o sobie, nieprzystępność, wyniosłość. Mógłbym jeszcze długo wyliczać te przywary ludzkie związane z pychą. Pycha to pojęcie i postawa człowieka charakteryzująca się nadmierną wiarą we własną wartość i możliwości. Człowiek pyszny ma nadmierne mniemanie o sobie i jego wyniosłość często powoduje agresję. Z pychą również kojarzona jest duma –lecz ta cecha może być też szlachetna, urażona lub zraniona. Duma może człowieka rozpierać, natomiast pycha nadyma. Obie wyrastają z poczucia własnej wartości, ale trudno jest stwierdzić, gdzie kończy się duma, a gdzie zaczyna pycha. Pycha to nic innego jak próżność wynikająca z oceniania, wartościowania i porównywania. Jest egoizmem i fałszywą oceną własnej osoby. Każe nam stawiać samych siebie jak najwyżej, innych zaś niżej. Ponieważ pycha wynika z błędnego osądu, dlatego zaliczana jest do gatunku dewiacji intelektualnych jako zarozumiałość. Człowiek pyszny to nadęty i zadufany w sobie, który wierzy tylko w swoją wielkość. Pycha jest zwyczajnie niedostrzegalna, bo bardzo trudno jest uzmysłowić sobie, że jesteśmy mniej warci, niż nam się wydaje. Tymczasem do tej skłonności powinniśmy się przyznać i starać się ją kontrolować. Prowadzi ona bowiem do frustracji i stresu, gdyż sprawia, że nie umiemy przegrywać. Nie pozwala nam się pogodzić z zajęciem drugiego lub trzeciego miejsca. Ludzie pyszni zawsze podkreślają swoją nie zależność. Nie umieją również prosić, gdyż to uwłacza ich godności. Nie potrafią dziękować, ponieważ nie widzą powodu do wdzięczności. Również nie umieją przepraszać,przebaczać, podawać ręki na zgodę gdyż w ich charakterze nie leży przyznanie się do błędu. Pycha wkrada się na wszystkie płaszczyzny stosunków między ludzkich, nie pozwala przyjąć rady i porozumienia. Pycha bierze się z oceniania, wartościowania i porównywania. Jest egoizmem, skoncentrowanym na sobie, fałszywą oceną własnej osoby. Każe nam samych siebie stawiać wyżej, innych zaś niżej, niż jest w rzeczywistości. Ponieważ pycha wynika z błędnego sądu, zaliczyć ją należy do pyszny sądzi, że sam jest źródłem swoich czynów i pyszni się nimi przed otoczeniem, mając innych za głupców, którzy nie doceniają jego wielkości. Dalej, człowiek pyszny ma zaburzone poczucie sprawiedliwości i miłości do drugiego człowieka. Zajmuje się głównie podziwem dla siebie; z biegiem czasu drażnią go dobre strony innych, zaczyna ich lekceważyć i nimi pyszny niszczy porozumienie i przyjaźń, nie pozwala przyjąć racji, przyznać się do błędu i do niewiedzy Pycha ukryta jest w przeświadczeniu, że nie potrzebujemy innych , nawet tych najbliższych jak - ojciec czy matka. Czy jest mi lekko to pisać.......... Czy jest mi lekko o tym myśleć....... Ludzie pyszni źle się czują z równymi sobie albo stojącymi wyżej, dobrze im z ludźmi niższej rangi, którymi „rządzą”, oczekując pochlebstw i uznania. Człowiek pyszny kłamie, żeby umniejszyć rolę innych. Zamiast pychy - godność. By odzyskać poczucie godności, musimy zrozumieć, że niezależnie od tego, co nas spotkało i spotka ze strony innych – naszej wartości nikt nam nie zabierze. A czy pycha zawsze bierze się z niskiego poczucia wartości? Ta najbardziej skrajna pycha jest zawsze sposobem kompensowania sobie upokorzeń z przeszłości jakiego się doznawało. Tak więc jedynym wyjściem z traumy upokorzenia jest odzyskanie prawdziwej ponad osobowej godności. SUPER pychą i zarozumiałością lekceważysz znajomych, często przyjaciół i oczywiście swoich bliskich. Masz wszystko gdzieś, nie boisz się ludzi, nie boisz się Boga i doprowadzasz się do upadku. Najgorsze jest to, że zatracasz swój umysł ! Nadmierna wiara we własną wartość i możliwość, a także nadmierną wyniosłość . A Twoja nadzwyczaj wysoka samoocena oraz mniemanie o sobie często towarzyszy Tobie w nadmiernej agresji. Pychę i wyniosłość można porównać do narcyzmu, który widzi tylko siebie i uważa siebie za kogoś najlepszego, najmądrzejszego. Człowiek pyszny nie widzi problemów innych, staje się samolubny i apatyczny !!! Jak bardzo często rządzi nami egoizm, który krzywdzi zachowania innych ludzi. Czy potrafisz szukać przyczyn tego zjawiska. Spójrz w lustro i spytaj: Dlaczego to lubię? Czy mam za mało pewności siebie? Czy nie wiem jak z tym walczyć? Czy nie zasługuję na inne traktowanie? Dlaczego po pewnym czasie wszyscy mnie omijają ? Czy już muszę przyzwyczaić się do bycia kopanym. A uchachanym możesz być, ale tylko do czasu ! Liliana - wartością człowieka jest prawda i odwaga, tylko ludzie mali są tchórzliwi i zatracają poczucie własnej wartości, dlaczego o tym piszę, jak TY dobrze to wierz !!!!! - Ojciec A za pychą jest tylko upadek, czego ani TOBIE ani nikomu nie życzę.............. Pozdrawiam wszystkich serdecznie - Zenobiusz Doruch kontakt i komentarze..... @ Patrz mój dobrotliwy Boże Na swój ulubiony ludek, Jak wychodzi rano w zboże Zginać harde karki z trudem. Patrz, jak schyla się nad pracą, Jak pokornie klęski znosi I nie pyta – Po co? Za co? Czasem o coś Cię poprosi: Ujmij trochę łaski nieba! Daj spokoju w zamian, chleba! Innym udziel swej miłości! Nam – sprawiedliwości!Smuć się Chryste Panie w chmurze Widząc jak się naród bawi, Znowu chciałby być przedmurzem I w pogańskiej krwi się pławić. Dymią kuźnie i warsztaty, Lecz nie pracą a – skargami, Że nie taka jak przed laty Łaska Twoja nad hufcami: Siły grożą Ci nieczyste Daj nam wsławić się o Chryste! Kalwin, Litwin nam ubliża! Dźwigniem ciężar Krzyża! Załam ręce Matko Boska; Upadają obyczaje, Nie pomogła modłom chłosta Młodzież w szranki ciała staje. W nędzy gzi się krew gorąca Bez sumienia, bez oddechu, Po czym z własnych trzewi strząsa Niedojrzały owoc zbawienie nam, czy piekło! Byle życie nie uciekło! Jeszcze będzie czas umierać! Żyjmy tu i teraz!Grzmijcie gniewem Wszyscy Święci! Handel lud zalewa boży, Obce kupce i klienci W złote wabią go obroże. Liczy chciwy Żyd i Niemiec Dziś po ile polska czystość? Kupi dusze, kupi ziemie I zostawi pośmiewisko…(2x) Co nam hańba, gdy talary Mają lepszy kurs od wiary! Wymienimy na walutę Honor i pokutę! (2x) Jeden naród, tyle kwestii! Wszystkich na raz – nie wysłuchasz! Zadumali się Niebiescy W imię Ojca, Syna, Ducha…(3x) Co nam hańba, gdy talary… a guest Jul 11th, 2015 258 Never Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features! Paweł Kukiz zaprezentował listę pełnomocników swojego ruchu. Nie ma na niej nikogo z Bezpartyjnych Samorządowców ani z Ruchu JOW, czyli głównych współpracowników z kampanii prezydenckiej. REKLAMA AdTaily Wśród ogłoszonych w czwartek przed północą 18 pełnomocników - 16 na kraj i dwóch na zagranicę - przeważają działacze prawicowych organizacji i kanapowych partyjek. Są przedstawiciele wyrosłych na gruncie Unii Polityki Realnej stowarzyszenia KoLiber i Kongresu Nowej Prawicy ( startujący w ostatnich wyborach prezydenckich Jacek Wilk) oraz Ruchu Narodowego (szef struktur w Lubuskiem Krystian Kamiński). Są też związkowcy, szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz. Jest wreszcie Janusz Sanocki, najbliższy dziś współpracownik Kukiza. To on rozdaje karty w ekipie muzyka. Spór, kto wymyślił Kukiza Sanocki, były burmistrz Nysy, w przeszłości członek PZPR, KLD Donalda Tuska i UPR Janusza Korwina-Mikkego, od 20 lat zaangażowany jest w promowanie JOW. W 2009 r. bezskutecznie zabiegał o mandat eurodeputowanego z listy Prawicy RP Marka Jurka. W 2011 r. był kandydatem PiS do Senatu, ale partia wycofała poparcie dla niego, bo publicznie wychwalał Białoruś Aleksandra Łukaszenki. "Zaprowadził w kraju porządek, nie pozwolił rozkraść przemysłu, zapewnił stabilny wzrost gospodarczy, który jest dwa razy większy niż w naszym kraju" - mówił. Sanocki lubi podkreślać, że 20-procentowy wynik Kukiza w wyborach prezydenckich to jego zasługa: - Wracaliśmy kiedyś ze Śląska, ze spotkania z górnikami i Paweł pyta mnie: "To mam startować czy nie? Bo jak dostanę 1,5 proc., to mnie zmiażdżą i będą się śmiali, że taki nieudany muzyk rockowy i jeszcze bardziej nieudany polityk". Ale ja mu mówiłem: "Jak 5 proc. dostaniesz, to i tak będziesz miał więcej od Korwina. Ale liczę na siedem, dziewięć. To już nam pozwoli budować obóz polityczny w wyborach do Sejmu". Prawda jest taka, że w kampanii myśmy pracowali tylko we dwóch! Taki obraz kwestionują Bezpartyjni Samorządowcy, ekipa dolnośląskich polityków skupiona wokół prezydenta Lubina Roberta Raczyńskiego skłóconego dziś z Kukizem. Z ich listy muzyk zdobył jesienią ub. roku mandat radnego sejmiku. Jednym z nich jest Patryk Wild. - Jak tego słucham, to się dziwię, że Paweł zapomniał, komu i co zawdzięcza - mówi. - Chce mi się śmiać. Bo na styczniowe rozmowy o starcie w wyborach prezydenckich przyjechał właśnie z Sanockim, który protestował przeciwko startowi Pawła. Twierdził, że go spalimy kilkuprocentowym wynikiem. Wild twierdzi, że Sanocki proponował wtedy, by na prezydenta wystawić prof. Witolda Kieżuna, byłego powstańca warszawskiego, dziko zlustrowanego i oskarżanego przez tygodnik "Do Rzeczy" o współpracę z bezpieką. Odsunięty Ruch JOW Kukiz pokłócił się też z Ruchem JOW, choć zawdzięcza mu najwięcej. To właśnie członek Ruchu JOW Patryk Hałaczkiewicz prowadził jego kampanię. Dwa tygodnie temu był konferansjerem na zjeździe kukizowców w Lubinie, a muzyk dziękował mu za ogrom pracy. Hałaczkiewicz był łącznikiem na linii Kukiz - Bezpartyjni. Dziś jednak jest już w niełasce. Tak samo jak Wojciech Kaźmierczak, prezes Stowarzyszenia na rzecz Zmiany Systemu Wyborczego JOW. - Obaj mają powiązania polityczne - twierdzi Sanocki. Anonimowy członek Ruchu JOW: - Sanocki opowiada, że Kaźmierczak i Hałaczkiewicz są "umoczeni" w system. Dowodem na to ma być, że Patryk rzekomo pracuje dla Raczyńskiego, a Wojtek, bo jest prezesem Mennicy Wrocławskiej. A to przecież spółka i z polityką nie ma wiele wspólnego. Ale Sanocki rozpuszcza plotki, że Mennica rzekomo skupuje złoto Amber Gold. Hałaczkiewicz nie chce rozmawiać o Kukizie i odsyła nas do Wilda. Można wyczuć, że obecne działania Kukiza są dla niego zawodem. - Nie pracuję dla Raczyńskiego - zapewnia tylko. Wild: - Paweł wścieka się na stwierdzenia, że jako polityka wymyślił go Raczyński. Ma trochę racji, bo gwoli ścisłości na ten pomysł wpadłem ja - śmieje się. - Pierwszą rozmowę o starcie do sejmiku odbyliśmy u niego w domu. Był przy tym Hałaczkiewicz. O wyborach prezydenckich rozmawialiśmy z Kukizem później, już we Wrocławiu, w większym gronie. Właśnie wtedy przyjechał z Sanockim. Zostanie tylko KoLiber Przy Kukizie nie ma już także wspierającego go niedawno Piotra Guziała, b. burmistrza warszawskiego Ursynowa, autora nieudanego referendum w sprawie odwołania prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Pokłócili się, gdy Kukiz powiedział w telewizji, że Warszawa to "polskie Monaco". Sanocki: - Guział jest na marginesie. Liczył, że na plecach Kukiza wskoczy do parlamentu. Raczyński też myślał, że Paweł jest głupi i go wykorzysta. Wojciech Kaźmierczak na zaczepki Sanockiego odpowiadać nie chce. Jego zdaniem wynikają one z obawy, że środowisko JOW mogłoby wprowadzać swoich ludzi na listy wyborcze. Inny anonimowy działacz Ruchu JOW podkreśla z kolei ogromną rolę, jaką na dworze muzyka odgrywa jego rzecznik Miłosz Lodowski, na co dzień związany ze stowarzyszeniem KoLiber. - Sanocki skłóci wszystkich ze wszystkimi, a potem sam się z Pawłem pokłóci - mówi. - Na koniec Kukiz zostanie tylko z Lodowskim. A ten już w Lubinie zacierał ręce, że po wyborach KoLiber będzie miał koło w Sejmie. I będzie prowadzić rozmowy o koalicji z PiS. Cały tekst: RAW Paste Data Copied

pycha kroczy przed upadkiem biblia